Szestno

Mapa i Historia

Aby Szestno zapadło w pamięć - Kamil Kalista

 

I. RYS HISTORYCZNY

 

Przeszłość zachowana w pamięci staje się częścią teraźniejszości
Tadeusz Kotarbiński

 

Osadnictwo pruskie na dobry początek.

 

Teren obecnego Szestna, jak całe południowe Mazury, zamieszkany był przez pruskich Galindów. Ci pierwotnie mieszkańcy naszego regionu nie tworzyli miast, ani wsi, lecz budowali małe rodzinne domostwa, często na wzgórzach.

 

W miejscu obecnej wsi Szestno prawdopodobnie istniała pruska osada. Archeolodzy natrafili tutaj na pozostałości kultu czaszek. Ze źródeł wiadomo, że Prusowie po walce zabierali głowy zmarłych towarzyszy lub wrogów jako wyraz szacunku.

 

Krzyżacy dla swoich zamków nie wyszukiwali nowych terenów, lecz korzystali z doświadczeń pierwotnych mieszkańców, którzy zamieszkiwali w najbardziej dogodnych miejscach. Krzyżacy często budowali strażnice i zakładali osady tam, gdzie istniało już osadnictwo pruskie. Tak było na przykład w pobliskim Kętrzynie (Rastenburg), tak było też prawdopodobnie w Mrągowie (Sensburg). Zamek szesteński został bardzo dogodnie zbudowany nad rzeką Młynówką (której wody spiętrzono), pomiędzy jeziorami: Juno, Kot, Czarne, Salęt. Dawniej od północy znajdowały się jeszcze dodatkowo trzy małe jeziora, od wschodu zaś prawdopodobnie rozciągały się bagna lub tereny podmokłe. Przywilej lokacyjny zezwalał mieszkańcom na połów ryb lekkim sprzętem w jeziorach Duży i Mały Salęt.

 

Jak stwierdza się w jednej z najnowszych prac (opublikowanej ostatnio w Niemczech), nazwa miejscowości ma pruski rodowód. Pochodzi albo od imienia Sest albo od słowa „sestes” – posiadłość. Obecne nazwy wielu mazurskich miejscowości są pochodzenia pruskiego. I jeśli nawet w miejscu obecnego Szestna nie istniało wcześniej pruskie osadnictwo, to z pewnością istniało w pobliżu.

 

Nie tak daleko, nad rzeką Dajną, w pobliżu ruin miejscowości Czarny Las, znajdowało się pruskie grodzisko. Także na Ptasiej Wyspie nad jeziorem Salęt oraz w Wyszemborku i Kiersztanowie (na wschodnim brzegu tegoż jeziora) znajdowały się osady dawnych Prusów.

 

Do końca XIII w. Krzyżacy ostatecznie podbili pruskie tereny i rozpoczęli chrystianizację oraz planowe osadnictwo. W tym czasie jednak Zakon nie dysponował dostateczną ilością kolonistów, aby móc zainteresować się tym terenem. Główny nacisk kładziono na kolonizację Powiśla oraz rozbudowę granicznych zamków i miejscowości.

 

W 1254 r. wytyczono granicę z Warmią. Przebiegała ona na północ od obecnego Szestna. W tym czasie był to teren właściwie bezludny. Dopiero, gdy osadnictwo prowadzone przez Krzyżaków zetknęło się z tym prowadzonym przez biskupów warmińskich, doszło do konfliktu o ziemię. Spór rozstrzygał ostatecznie sam papież, który 20 lipca 1374 r. określił obecną granicę Warmii w tym rejonie. Warto zauważyć, że jest to jedna z najstarszych granic Europy spośród tych, które nie uległy zmianie. Obecnie dzieli gminy i powiaty.

 

Staje się gwarno – o powstaniu liszki

 

W czasach panowania jednego z najznakomitszych wielkich Mistrzów Krzyżackich Winfryda von Kniprode (1351 – 1382), Zakon był u szczytu swej politycznej potęgi, przeżywając gospodarczy rozkwit. Prawdopodobnie w 1348 r. wzniesiono na miejscu obecnego Szestna drewniano-ziemny gródek strażniczy, który następnie w 1350 r. został zniszczony przez Litwinów. W 1367 r. zbudowano murowany zamek. Pierwsza wzmianka o nim pojawia się w 1371 r., kiedy to oblegali go Litwini, nie niszcząc jednak – zniszczyli jedynie podzamcze. W pobliżu powstała zapewne niewielka osada, zamieszkała przez rzemieślników i robotników zamkowych. Nie miała ona praw miejskich i podlegała bezpośrednio zamkowi. Takie podzamkowe domostwa nazywano liskami. „Liską” lub „liszką” (można to tłumaczyć jako: koszyk) Prusowie nazywali podzamcze ze znajdującymi się na nim, w celach obronnych, wałami ziemnymi, palisadą, przewróconymi drzewami, czy kolczastymi krzewami.

 

Liszka, o której mowa była osadą rzemieślniczą i jako taka pretendowała do roli miasta, jednak zamiast Szestna prawa miejskie otrzymało pobliskie Mrągowo (Sensburg). W 1401 r. komtur Bałgi Ulrych von Jungingen nadał Jakubowi Kokennagelowi 40 łanów (ok. 680 ha) celem lokacji wsi czynszowej na prawie chełmińskim. Jako, że lokacja wsi się powiodła, można domniemywać, że Kokennagel został jej pierwszym sołtysem.

 

Budowa zamku stała się punktem wyjścia do prowadzenia akcji osadniczej w tym rejonie. Od połowy XIV w. rozpoczyna się zakładanie wsi, początkowo w najbliższej okolicy zamku: Rydwągi (1367 r.), Boże (1370 r.), Lembruk (1371 r.), Wyszembork (1376 r.) oraz inne w dalszej odległości.

 

Z myślą o potrzebach rozwijającej się wsi, zarezerwowano ziemię aż pod 8 karczem oraz parafii. W tym czasie miejscowość liczyła prawdopodobnie nie więcej niż 12 gospodarstw czynszowych. Oznacza to, że Krzyżacy od początku raczej nie brali pod uwagę rozwoju Szestna jako miasta, lecz myśleli o nim bardziej jako o wsi zaopatrującej zamek. Wieś zresztą rozwijała się wolniej, niż zakładali. Pół wieku później powstały w niej tylko 4 karczmy, niewątpliwie wskutek konkurencji odległego zaledwie o 5 km Mrągowa.

 

O ile liszka, przegrywając konkurencję z Mrągowem, nie była w stanie wybić się do rangi miasta, to sam zamek od początku swego istnienia pomyślany był jako ogniwo całego łańcucha twierdz obronnych, rozlokowanych południkowo po zachodniej stronie Wielkich Jezior, do którego należały: Welawa, Alemburg, Gierdawy, Barciany, Kętrzyn, Ryn, Szestno i Bezławki.

 

W połowie XV w. Szestno słynęło z obróbki drewna. Nad rzeką Młynówką, na południe od zamku, znajdował się młyn, w którym dzięki sile wody cięto deski. Był to wówczas największy tego typu młyn na całych Mazurach. Do zamku należał także folwark.

 

O urzędach, urzędnikach i ich decyzjach

 

Zamek w Szestnie początkowo był siedzibą prokuratorii, która jako jedna z dziewięciu należała do komturstwa w Bałdze (Balga). Granice okręgu szesteńskiego zostały określone już w roku 1387, natomiast nazwiska prokuratorów, czyli urzędników administrujących tym okręgiem, znane są od 1401 r.

 

Prokurator był zarządcą okręgu i na swym terenie miał nie tylko władzę administracyjną, ale także wojskową oraz sądowniczą. Był sędzią w sprawach „gardłowych”. Szubienica znajdowała się na wzgórzu pomiędzy jeziorami Kot i Juno przy rozjeździe dróg w kierunku Mrągowa i Świętej Lipki. Szubienica była dobrze widoczna z drogi oraz ze wsi.

 

Szestno rządziło się na sposób małego miasteczka, choć formalnie było wsią. Zamiast burmistrza, rady i ławy, był sołtys, ale na określenie statusu osady używano określenia „Flecken Sehsten”, co oznaczało miasteczko bez praw miejskich. W tego typu osadzie nie istniał ratusz, natomiast jego cechą charakterystyczną było prawo posiadania szeregu karczm. Zabudowa wsi ma do dzisiaj kształt „ulicówki”, ale z charakterystycznym dla miasteczka placem na środku, który był w istocie placem targowym. Obecnie plac ten jest łatwo rozpoznawalny – to teren przed kościołem, gdzie znajduje się przystanek autobusowy. Przy rynku musiała znajdować się karczma, prawdopodobnie mieszcząca się w budynku obecnego sklepu spożywczego przy placu.

 

Zamek w ciągu dziejów miał raczej znaczenie administracyjne i gospodarcze niż militarne. Tylko na początku, w czasie zagrożenia litewskiego (XIV w.) pełnił funkcję obronną. Potem nie odegrał już istotnej roli w żadnej z wojen – ani w tzw. trzynastoletniej (1451 – 1466), ani podczas wojny polsko krzyżackiej w latach 1519 – 1521.

 

Miejscowość od XVI w. zaczęto określać mianem „Freiheit Sehesten”. Nazywano tak zwykle tereny rządowe istniejące w obrębie jednostek samorządowych. W Szestnie pojęcie to obejmowało wszystkie budynki położone na południe od kościoła i znajdujące się naprzeciw nich karczmy. Był to teren przynależny początkowo do zamku, a po jego rozbiórce w XIX w. przekazany prawdopodobnie gminie wiejskiej. Z folwarku starościńskiego i związanych z nim zagród szarwarcznych rozwinął się z czasem szlachecki majątek ziemski.

 

W 1648 r. w Szestnie zbudowano pierwszy w powiecie szpital. Posiadał on 12 łóżek, jednak bez stałego lekarza, który dwa razy w tygodniu dojeżdżał z Kętrzyna. Być może szpital stał w miejscu późniejszej szkoły przy drodze, skoro właśnie w tym miejscu zbudowano ten publiczny budynek.

 

Epidemie, katastrofy wojenne i inne nieszczęścia

 

W 1655 r. rozpoczął się tzw. Potop Szwedzki. Szwedzi przeszli przez Mazury, kierując się na południe. Według tego, co podaje Templin, Szestno zostało szczególnie ciężko doświadczone. Mieszkańcom zabrano właściwie wszystko. Proboszcz stracił całe zboże, pieniądze, a nawet ubrania. Z kościoła skradziono srebrne przedmioty. O obrus ołtarzowy wybuchła bijatyka. Później w odwecie Polacy, razem z oddziałami tatarskimi, zaatakowali południowe Prusy, pustosząc je doszczętnie. Prawdopodobnie duży pożar Mrągowa z 1656 r. był z tym związany. Nie wiadomo, czy w pobliskim Szestnie przebywali Tatarzy. Wiadomo tylko, że ołtarz kościelny, który został zbudowany parę lat wcześniej, nie doznał uszkodzeń, w związku z czym można domniemywać, że Szestno wówczas nie ucierpiało. Jesienią następnego roku z powodu spustoszeń wybuchła w okolicy zaraza. Mieszkańcy chowali się po lasach. Ksiądz Gregovius z Szestna przez 15 tygodni przebywał w lesie koło Ruskiej Wsi. Według przekazów zmarło wówczas 103 mieszkańców Szestna, a więc około ¼ populacji.

 

W latach 1709 – 1711, po wojnie północnej, w Prusach szalała epidemia dżumy. Także starostwo szestneńskie mocno ucierpiało. Zmarło wtedy około 700 ludzi. W całej okolicy nie było lekarza. Urzędy opustoszały. W walce z epidemią odznaczył się starosta szesteński von Wilmsdorf, który nie opuszczał swojego stanowiska. Do niedawna w kościele znajdował się metalowy sztandar pogrzebowy, upamiętniający jego osobę. (Obecnie sztandar znajduje się w konserwacji).

 

8 stycznia 1721 r. Szestno otrzymało od starosty swój odrębny wilkierz, jaki posiadały ośrodki miejskie, ustalający szczegółowo cały porządek prawny obowiązujący wszystkich jego mieszkańców.

 

Po sekularyzacji Zakonu w 1525 r., aż do 1751 r., w zamku w Szestnie rezydował starosta (kapitan/Amtshauptmann, Hauptmann). Później Szestno stało się oficjalnie siedzibą starosty, który jednak rezydował w Rynie. Dawny folwark krzyżacki stał się majątkiem, w 1612 r. przekazanym w lenno Ottonowi von der Groeben.

 

Aż do XVIII w. Szestno rozwijało się bardzo powoli. Nie tylko ze względu na epidemie czy katastrofy wojenne. Mieszkańcy musieli na rzecz zamku pełnić tzw. szarwark, czyli przymusowe prace. Mogły to być roboty przy remoncie dróg zamku, ale także roznoszenie listów do innych zamków w okolicy. Uciążliwością szarwarku można wyjaśnić fakt, że mimo starań Fryderyka Wilhelma I, który nadał wspomniany wilkierz, nie zagospodarowywano wolnej ziemi. Dopiero za Fryderyka II, który zwolnił nowych kolonistów z szarwarku nastąpił powolny przyrost mieszkańców Szestna.

 

W okresie wojny siedmioletniej (1756 – 1763) Prusy zostały zajęte przez Rosjan. Według ksiąg parafialnych od dnia 20 lutego 1758 r. kościół w Szestnie stał się areną ważnych wydarzeń. Tego dnia na wierność carycy przysięgali tu przed ołtarzem duchowni z całej okolicy. Przez kilka następnych tygodni czynili to w tym samym miejscu urzędnicy, sołtysi z innych miejscowości.

 

Rosyjscy żołnierze zachowywali się podczas okupacji Prus Wschodnich poprawnie. Mimo tego właśnie w Szestnie wydarzyła się wówczas jedna z największych tragedii w ówczesnym powiecie. Jak opisuje Templin, w marcu 1758 r. regiment Czarnych Huzarów miał kwaterować w Szestnie w prywatnych mieszkaniach. Akurat w momencie przybycia jeźdźców, z kościoła wyszła grupa weselników. Na życzenie dowodzącego regimentem wieśniacy zatańczyli na placu przed kościołem. Ponieważ w tym miejscu znajdowała się karczma, której budynek istnieje zresztą do dziś, padła propozycja, aby tam kontynuować wesele. Tańczono i pito do nocy. W pewnym momencie kilkorgu osobom z młodzieży przyszło do głowy, by zakończyć dzień w sposób szczególny. Wyciągnęli flinty, zamierzając oddać salwy na cześć państwa młodych. Jeden z dowcipnisiów zamiast strzelić w powietrze oddał strzał w tłum. Nieszczęśliwie jedną z dziewcząt postrzelono w ramię, a kapitan huzarów zginął zabity strzałem w głowę. Gdy zobaczyli to Rosjanie, domniemując zdradę, szablami zaczęli torować sobie drogę do wyjścia, a później zabijać przechodniów na oślep. Nie wiadomo, ilu mieszkańców wtedy zginęło. Trzech winnych, których przyłapano w bronią w ręku, zabrano, gdy huzarzy opuszczali wieś. Potem słuch o nich zaginął.

 

Podczas wojny francusko-rosyjskiej z lat 1806 – 1807 przez nasz region 31 grudnia przechodziła pruska armia generała Pohla, by zająć dogodne pozycje obronne wzdłuż pasa jezior. Mniejsza część udała się drogą w kierunku Nawiad, gdzie w okolicach Pisza stali już sprzymierzeni Rosjanie, a pozostała armia przez Mrągowo oraz Szestno udała się w kierunku Kętrzyna i Węgorzewa. W Mrągowie kwaterowali wtedy kozacy. Z pewnością także w Szestnie zatrzymali się wówczas żołnierze. Prusacy i Rosjanie przegrywali bitwy, a rejon (Mrągowo) został zajęty przez Francuzów, którzy z całej okolicy domagali się zaopatrzenia. Z pewnością w Szestnie, tak samo jak w Mrągowie, mieszkańcy musieli cierpieć głód i niedogodności.

 

Kilka lat później, gdy Francuzi ciągnęli przez Prusy z tak zwaną Wielką Armią na Rosję, mieszkańców Szestna znowu dotknęły głód i grabieże. W 1812 r. część armii w liczbie 7 tys. żołnierzy przechodziła przez Mrągowo, na północ w kierunku Kętrzyna. Szestno, tak jak inne miejscowości, zostało wówczas ogołocone z jedzenia, zabrany został inwentarz żywy, a także wozy. Kwaterunki armii nie miały końca.

 

Armia Napoleona doznała jednak w Rosji niespodziewanej klęski. Prusacy, chcąc wykorzystać słabość Francuzów, zaczęli organizować w terenie cywilne oddziały militarne. Mieszkańcy Szestna, pod wodzą starosty von Przyborowskiego, brali w tym udział. Mimo, że wieś była „siedzibą” powiatu, zaprzysiężenie oddziału odbyło się w pobliskim Mrągowie, przy drodze na Karwię w dolinie przy obecnej ulicy Piaskowej. 14 Świadczy to o utracie znaczenia Szestna – wszak jeszcze pół wieku wcześniej to tutaj przysięgano Rosjanom w kościele.

 

Czas zmian na gorsze: o rozbiórce, sprzedaży i upadku

 

W 1818 r. przeprowadzono nową reformę administracyjną i siedzibą nowoutworzonego powiatu stało się Mrągowo. Tym sposobem przypieczętowana została utrata znaczenia Szestna. Zresztą, już parę lat wcześniej kilku urzędników przeniosło się do Mrągowa, a w 1813 r. sąd powiatowy z naszej miejscowości przeniesiono i połączono z sądem miejskim w tym samym Mrągowie.

 

Szestno w XIX w. stało się w powiecie miejscowością peryferyjną, chociaż położone było na dość ważnej trasie kołowej między Mrągowem a Kętrzynem, modernizowanej w latach 1870 – 1871, za czasów starosty Otona von Schwerina (pełniącego urząd w latach 1868 – 1871), przez jeńców francuskich, którzy wybrukowali ten odcinek. Wtedy podobno natrafiono na tunel pomiędzy zamkiem a kościołem.

 

Mieszkańcy Szestna do dziś nazywają „Francuskim mostkiem” mały mostek łączący wyschnięte jeziora po dwóch stronach drogi na Kętrzyn. Początkowo na tej drodze pobierano opłaty od wozów wyjeżdżających z Mrągowa w kierunku Kętrzyna. Punkt poboru stoi do dziś – jest to niewielki domek blisko ulicy, na rozjeździe dróg w kierunku Reszla.

 

W tym czasie rozpoczęto również budowę kolei żelaznych. W 1898 r. oddano do użytku pierwszy odcinek linii wąskotorowej Kętrzyn – Sławkowo – Mrągowo oraz odgałęzienie Sławkowo – Salpik – Ryn. Oficjalna nazwa kolei brzmiała „Rastneburg Sensburg Kleinbahn”. Linia nie przebiegała jednak przez Szestno. Mały dworzec kolejowy zbudowano w odległym o 3 km Popowie Salęckim oraz wWyszemborku.

 

Wojenny czas

 

Podczas II wojny światowej w Szestnie stacjonowali niemieccy żołnierze, którzy w lasku, przy cmentarzu za kościołem, mieli garaże samochodowe. Mieszkali oni m. in. w budynku należącym do parafii, znajdującym się od strony kościoła. Po wojnie w tym domu utworzono wiejską świetlicę. Niedaleko kościoła i cmentarza, po południowej stronie, znajdowały się stajnia oraz ujeżdżalnia. Pod koniec wojny, gdy zbliżali się żołnierze radzieccy, zaczęto wokół Szestna kopać rowy przeciwczołgowe lub strzeleckie. Rosjanie wkroczyli do wsi od strony Wyszemborka, ale walk nie było.

 

Rosjanie dokonali masakry na mieszkańcach. Ciała leżały jakiś czas we wsi. Później zwłoki owinięto w prześcieradła i pochowano we wspólnym masowym grobie za kościołem. Obecnie miejsce to upamiętnia krzyż.

 

Podczas obecności wojsk radzieckich budynki w Szestnie nie zostały zniszczone. Rosjanie dokonywali jednak grabieży, zwłaszcza wyposażenia zabytkowego dworku. Mieszkańcom kradli jedzenie, sprzęty (szczególnym zainteresowaniem cieszyły się zegarki na rękę), bydło, owce. Konie ze stajni długi czas chodziły luzem po polach.

 

Powojenny czas

 

Nie wiadomo ilu mieszkańców zostało zamordowanych przez Rosjan, a ilu opuściło Szestno. Już w 1945 r. zaczęli przybywać repatrianci i zajmować domy, czasem nawet wyrzucając dotychczasowych mieszkańców. Repatrianci dostawali pomoc w postaci koni i krów z UNRR-y. Autochtoni byli źle traktowani przez nowo przybyłych.

 

Po II wojnie światowej na bazie dawnego majątku ziemskiego, należącego wcześniej do rodziny Klugkist, powstał tu PGR z siedzibą dyrekcji w dworku. Pracowała w nim znaczna część mieszkańców Szestna. W latach 70-tych wybudowano dla pracowników bloki mieszkalne.

 

W latach 70. kościół nadal należał do ewangelików. Używało go nie więcej niż trzy rodziny. Raz w miesiącu odbywała się w nim msza, celebrowana przez pastora dojeżdżającego z Mrągowa. W 1982 r., podczas stanu wojennego, katolicy przejęli kościół, dorabiając klucze. W latach 80. został on wydzierżawiony, a w 1996 r. na drodze wykupu stał się własnością Kościoła Rzymsko-Katolickiego.

 

Po likwidacji PGR-u, na początku lat 90. XX w., jego majątek stał się własnością prywatną.

 

O zmniejszającej się liczbie mieszkańców

 

Zgodnie z przywilejem lokacyjnym z 1401 r., miejscowość liczyła 12 gospodarstw. Pierwsze dane odnośnie liczby mieszkańców pochodzą z 1785 r. Pod koniec XVIII w. osada liczyła, wraz z folwarkiem, 46 dymów, zaś w 1815 r. 44 dymy i 492 mieszkańców. Być może przechodzące wojska (w 1807 lub 1812 r.) zniszczyły dwa domy.

 

Liczba mieszkańców nieznacznie rosła w ciągu pierwszej połowy XIX w. W 1838 r. folwark, należący do domeny państwowej, traktowany jako osobna jednostka administracyjna, liczył 6 dymów i 140 mieszkańców, natomiast wieś miała 27 dymów i 429 mieszkańców. Łącznie mieszkało w Szestnie 569 osób.

 

W 1849 r. wieś liczyła 30 domów mieszkalnych i 334 mieszkańców, bez pracowników folwarku. W ciągu 10 lat ubyło około 100 mieszkańców.

 

Po 1838 r. dotychczasowy dworek wraz z folwarkiem sprzedano. Kolejne lata to okres wzrostu gospodarczego w Niemczech i również zwiększania się liczby mieszkańców w Szestnie. W 1870 r. wieś i majątek liczyły 600 mieszkańców. Od 1871 r. jako właściciel wymieniany jest Edward Klugkist.

 

Według danych z 1894 r. wieś i majątek liczyły łącznie 612 mieszkańców. W 1939 r. na obszarze wiejskim było 109 gospodarstw domowych, w tej liczbie 32 rolnicze. Liczba ludności we wsi wynosiła 493 osoby.

 

Obecnie Szestno zamieszkuje około 600 mieszkańców. Tylko niewielka część pracuje w firmie, która wykupiła majątek PGR-u. Reszta zatrudniona jest w Mrągowie lub Kętrzynie.

 

Czas na naukę

 

Do budowli publicznych w Szestnie należała szkoła, wymieniona w 1818 r. i licząca wówczas 69 dzieci. W 1835 r. Martin Gerss, znany później pisarz mazurski, został rektorem szkoły w Szestnie. Wcześniej był kantorem szkoły w Mikołajkach. W 1935 r. szkoła posiadała dwie klasy. Dawny budynek szkoły to obecnie ceglany dom przy kościele.

 

Szkołę w Szestnie założono przy kościele już w XVI stuleciu, prawdopodobnie zaraz po wprowadzeniu protestantyzmu w Prusach Książęcych. Już w 1529 r. była wymieniona w raportach wizytacyjnych. Jej absolwenci studiowali na Uniwersytecie w Królewcu. W 1740 r. istniała w Szestnie Królewsko-Pruska Szkoła Podstawowa. Przed 1858 r. szkołę rozbudowano o drugie pomieszczenie lekcyjne. W latach 20. XX w. założono tu także klasy szkoły zawodowej, które istniały do 1945 r.

 

Rok budowy starego budynku szkolnego jest nieznany. Zbudowano go z cegły, z dwoma pomieszczeniami klasowymi, jedną kuchnią oraz dwoma pomieszczeniami służbowymi dla nauczyciela. W XIX w. do szkoły przypisanych było 6 morgów terenów uprawnych, czyli ok. 3 ha.

 

Analizując liczbę dzieci uczęszczających do szkoły w Szestnie, można dużo powiedzieć o rozwoju miejscowości. W 1818 r. do szkoły uczęszczało 69 uczniów, natomiast ponad 100 lat później, w 1925 r., już tylko 64. Oznacza to, że ten czas raczej nie był pomyślny, liczba uczniów spadła, choć generalnie w Prusach Wschodnich był to okres gwałtownego wzrostu liczby mieszkańców. Natomiast okres międzywojenny i czas III Rzeszy to szybki przyrost dzieci. W 1935 r., czyli 10 lat od ostatnich danych statystycznych, szkoła liczyła już 90 uczniów. W roku wybuchu II wojny światowej – ok. 100.

 

Po wojnie dalej istniała w budynku szkoła podstawowa. Część dzieci nie znała jednak języka polskiego. Musiały się go uczyć, często otrzymując kary cielesne. Starsze roczniki chodziły do szkół średnich do Mrągowa.

 

O Wymysłach z 3 domami i Czarnym Lesie, co już go nie ma

 

Na terenie wsi Szestno z biegiem czasu powstały dwa inne osiedla: Wymysły oraz Czarci Las.

 

Już w XVII w. istniała – położona między Szestnem a Mrągowem – osada folwarczna o nazwie Wymysły, później Katzenbuckel (1938) – związana z majątkiem w Szestnie. W 1838 r. były tu 2 dymy i 23 mieszkańców, w 1928 r. 211 mieszkańców folwarku. Dziś Wymysły składają się z 3 domów, nie są więc wsią, a jedynie osadą wchodzącą w skład sołectwa Szestno.

 

Niedaleko Szestna (ok. 2 km) znajdował się kiedyś niewielki majątek folwarczny założony po 1850 r. w obrębie gruntów wiejskich Szestna, przy strumyku, u stóp Zamkowej Góry, na północ od jeziora Czarnego. W 1907 r. majątek liczył ponad 240 ha, a jego właściciel Edward Coch specjalizował się w hodowli bydła i koni. W 1928 r. folwark zamieszkiwało 180 osób. Po wojnie także mieszkali tu ludzie, którzy pracowali dla PGR-u w Szestnie. Część z nich jednak wyemigrowała do Republiki Federalnej Niemiec. Miejscowość, nawet wcześniej niż Szestno, podłączono do wodociągów. W miarę jednak poprawiania się warunków życia w Szestnie, Czarny Las zaczął się wyludniać. W latach 80. XX w. nikt już tam nie mieszkał. Był tu dwór z parkiem i cmentarzem oraz około 7 budynków. Obecnie znajdują się tu już jedynie ruiny, malowniczo położone nad rzeką Dajną.

 

 

II. ZABYTKOWY KOŚCIÓŁ

 

Niechaj stanie kościół

 

Jadąc z Mrągowa w kierunku Szestna, już z daleka widać potężną wieżę kościoła. Jest on ozdobą tej miejscowości, a powiedziałbym nawet, że całej okolicy. Kościół umiejscowiony jest na wzniesieniu, co było typowe w dawniejszych czasach dla lokalizacji obiektów sakralnych. Działo się tak z kilku przyczyn: aby były widoczne z daleka, ze względów obronnych oraz w ochronie przed powodziami. Poza tym niektóre kościoły stawiano też w miejscach dawnego kultu pogańskiego.

 

Ponadto, przeglądając literaturę natknąłem się na informację, że w miarę wypełniania się ciałami zmarłych przykościelnego cmentarza, grunt unosił się w górę. Otoczenie kościoła w Szestnie było użytkowane jako cmentarz, o czym świadczą żeliwne krzyże umiejscowione z tyłu za kościołem od strony południa. Jak większość kościołów, także i ten postawiony jest na osi wschód – zachód, z wejściem od zachodu i ołtarzem we wschodniej części.

 

O tym jak kościół zmieniał wyznanie

 

Kościół to gotycki zabytek, lecz pierwsza wzmianka o nim pochodzi dopiero z 1484 r. Nie wiadomo dokładnie, kiedy kościół stał się ewangelicki, ale prawdopodobnie już w 1525 r. Można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że parafia w Szestnie była jedną z pierwszych, które przeszły na luteranizm. Stąd też luteranizm rozprzestrzenił się na Mazury. Po II wojnie światowej ewangelicy nadal użytkowali kościół i tak było do końca lat 70. Od lat 80. do czasów obecnych kościół znajduje się w rękach katolików.

 

O zasobnym w bogactwa wnętrzu kościoła

 

Wieża kościelna posiada grube na 2,5 metra mury, wąskie i małe okna. Być może służyła kiedyś celom obronnym? Wieża zbudowana jest z kamienia oraz cegły i jest najstarszą częścią świątyni. Jest bogato zdobiona licznymi blendami. Architektoniczne szczegóły w stylu romańskim znajdujące się w górnej kondygnacji po stronie południowej wieży są unikalne na terenie Mazur. Wieża zwieńczona jest rzadko spotykanym krzyżem jerozolimskim oraz flagą z rokiem 1639. Dawniej na wieży był czworokątny zegar, którego mechanizm do dziś się tam znajduje.

 

Po zniszczeniach wojennych trudno obecnie znaleźć równie piękną świątynię na Mazurach z oryginalnym wyposażeniem. Klucz do kościoła znajduje się po przeciwnej stronie ulicy, w sklepie spożywczym. Każdego zwiedzającego od razu po przekroczeniu progu zachwyca bogato wyposażone wnętrze. Uwagę przykuwa późnorenesansowy lub wczesnobarokowy ołtarz przedstawiający dwie główne sceny. Scena dolna – główna – przedstawia Matkę Bożą w otoczeniu apostołów: św. Piotra z kluczami i św. Pawła z mieczem. Dlaczego Matka Boska znalazła się w ewangelickiej świątyni? Figury zostały uratowane z pożaru w 1618 r., a więc należą do najstarszych na Mazurach. Nie posiadamy informacji, kiedy i przez kogo zostały wykonane, jednak po wyglądzie można stwierdzić, że w późnym średniowieczu. Główne przedstawienie ołtarzowe było podczas mszy przykrywane właśnie z powodu nieuznawania kultu maryjnego. Na ołtarzu widnieje data 1647. Jest to prawdopodobnie data renowacji, nie zaś fundacji. Poniżej tej sceny znajduje się obraz Ostatniej Wieczerzy. Scena górna to płaskorzeźba, przedstawiająca ukrzyżowanie. Nad ołtarzem umieszczony jest pelikan z pisklęciem. W sztuce sakralnej ptak ten reprezentuje krew Chrystusa i symbolizuje wielkie poświęcenie się. Ołtarz posiada drewnianą oprawę, w której zwracają uwagę dwie rzeźbione głowy: Marcina Lutra oraz szwedzkiego króla Gustawa II Adolfa, który zginął w 1632 r. w bitwie pod Lützen. Uważano go powszechnie za obrońcę protestantyzmu. Cały ołtarz jest bogato zdobiony. Pojawiają się motywy roślinne: kwiaty, jabłka, figi i winogrona (symbolizujące: obfitość, Jezusa, tryumf nad grzechem).

 

W kościele znajduje się marmurowa tablica nagrobna Fabiana von Lehndorf, zmarłego w 1650 r. Jest to płaskorzeźba, przedstawiająca scenę zmartwychwstania Chrystusa, w której widoczni są żołnierze w ubraniach z wojny trzydziestoletniej (1618 – 1648). Warto zwrócić także uwagę na ambonę z 1625 r., posiadającą kształt pięciokąta, w przegrodach której wyrzeźbieni zostali czterej Ewangeliści. Nad wejściem na nią umieszczony jest łaciński napis: „Kto z Boga jest, Bożych słów słucha” (J 18,37). Balustrada schodów, prowadzących na ambonę, przyozdobiona jest następującymi scenami: modlitwa Pana Jezusa w Ogrodzie Oliwnym, cierniem ukoronowanie, umiłowany uczeń i Maryja pod krzyżem, złożenie do grobu. Zgodnie z zaleceniami Lutra każda scena jest opisana odpowiednim cytatem z Pisma Świętego. Pod ścianami znajdują się bogato zdobione ławki, tzw. stalle. Jest również ławka kolatorska z 1647 r. Ufundował ją prawdopodobnie wspomniany wcześniej Fabian von Lehndorf. Podczas nabożeństw siedział w niej ze swoją żoną. W kościele znajdują się także rokokowe organy z XVIII w. Budynek nie posiada sklepienia, mając drewniany malowany strop z 1624 r., naśladujący kasetony. Rzadko w mazurskich kościołach można podziwiać tak piękną polichromię.

 

Na początku lat 80. kościół został wydzierżawiony wiernym wyznania katolickiego. Wówczas ksiądz Władysław Dudziak z Mrągowa przekazał srebrny relikwiarzyk z relikwiami drzewa Krzyża Świętego. Cieszy się on szczególnym kultem wiernych. Obok niego, w ramce za szkłem, znajduje się dokument watykański z 1862 r., stwierdzający prawdziwość relikwii. Stąd też kościół jest pod wezwaniem Krzyża Świętego. Są to jedyne uznane przez Kościół Katolicki relikwie na Mazurach.

 

Kościół pięknieje

 

W latach 1937 – 1944 wnętrze kościoła zostało poddane gruntownej restauracji. Obecny wygląd wnętrza zawdzięczamy właśnie tamtym pracom.

 

Wcześniej wnętrze pomalowane było na żółty kolor: ławki i stalle z pięknymi rzeźbieniami, empory, a także gips na drewnianym suficie. W 1937 r. wyremontowano budynek ówczesnej parafii oraz zbudowano między parafią a kościołem nowy dom, mający służyć gminie. Zdecydowano się wtedy zainstalować w kościele ogrzewanie. Podczas prac w zakrystii odkryto deski kolorowej polichromii sufitowej. Sprawdzono gipsowy sufit kościoła i rzeczywiście natrafiono pod nim na piękną polichromię. Władze w Królewcu bardzo szybko zezwoliły na przywrócenie wnętrzu wyglądu z XVII w. Podczas prac odkryto, że wszystkie elementy drewniane kościoła zachowały dawną farbę. W trakcie tych prac odnowiono także figury ołtarzowe oraz te z ambony. Tę pracę wykonał Artur Kuhnau z Królewca (1891 – 1966), uczeń znanego Lovisa Corintha. Nadzorował on także renowację kościoła w ciągu siedmiu lat prac. To jemu zawdzięczamy obecny wygląd wnętrza.

 

Polichromię sufitu odrestaurowano w 1938 r., o czym świadczy napis nad ołtarzem. W czasie prac usunięto z narożnika, gdzie obecnie stoi ambona, piękne i duże ławy w formie „loży”, czy też podium z balustradami. Ambona stała wcześniej dalej pod oknami, wśród ławek dla wiernych. Wieża kościelna również przyozdobiona była polichromią sufitową, której dziś już nie ma. W górnej części wieży pozostała jednak jedna scena – z wyobrażeniem „tańca śmierci”.

 

Prace renowacyjne zakończono w listopadzie 1944 r. Ponad rok później przez Szestno przetoczyła się wojna. Rosjanie dokonali masakry mieszkańców, o czym świadczy masowy grób za kościołem. Kościół pozostawili niezniszczony.

 

Po 1945 r. kościół należał do ewangelików. Msze odprawiał pastor z Mrągowa. Katolicy przejęli kościół 9 października 1981 r. Jednak dopiero 6. czerwca 1986 r. zawarto umowę najmu. W 1996 r. wykupiono budynek od ewangelików. Obecnie kościół znajduje się pod wezwaniem Świętego Krzyża.

 

Niejedną tajemnicę kościół zna

 

Jak wiele zabytków, tak i kościół w Szestnie kryje w sobie niezbadane tajemnice. Dowiedziałem się, że w latach 90. XX w. wokół kościoła prowadzono wykopaliska archeologiczne. Odkryto średniowieczny cmentarz przykościelny z mnóstwem szkieletowych pochówków. Pod południową ścianą odkryto resztki krypty. Moją ciekawość wzbudziła informacja o istnieniu podziemi kościelnych, do których obecnie nie da się wejść. Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż znajdują się tam trumny rycerzy krzyżackich oraz późniejszych starostów sześcieńskich. Istnieje legenda, wedle której istnieje korytarz, mający prowadzić z krypt kościelnych do zamku krzyżackiego. Jak dotąd nie prowadzono jeszcze badań pod posadzką kościelną. Może natrafimy na jakieś jeszcze tajemnice?

 

Poszukując informacji o Szetnie, natknąłem się również na opowiadanie pana Andrzeja Badurka, opracowane na podstawie materiałów z archiwum pana Ryszarda Bitowa. Otóż, wieża kościelna miała być schronieniem dla pary kochanków – szlachcica i służącej. Z wielkiej miłości Ginter nie pojechał na wojnę, mieszkali z Helgą w wieży kościelnej, po czym uciekli do krewnych, gdzie wzięli ślub. Potem z tęsknoty powrócili do Szestna, gdzie rodzina przyjęła ich z otwartymi ramionami.

 

Kościelna wieża w Szestnie

 

W samym środku wsi stoi kościół z wieżą wysoką i starą, murowaną z cegły i z kamienia. Ileż ta wieża widziała… jakie tajemnice kryje…

 

Nieopodal jeziora Salęt Wielki, na kolonii, pośród pól i łąk, stał dom rodzinny Gintera Wesołka. Tu się wychował i wyrósł jak młody dąb, rosły i urodziwy. Świerszcze z łąki bujnej czy ptasie trele ranne sprawiały, że ukochał muzykę i stał się grajkiem.

 

Rychło zasłynął w wioskach i siołach, ubarwiał ludziom szarość wiejskich dni, rozpraszał monotonię zimowych wieczorów. Kochały Gintera dziewczęta – jedne bardziej, inne mniej skrycie. Wzdychały panny z Szestna, Wyszemborka i innych wsi, z bogatszych i biedniejszych rodzin. Niepotrzebnie, bo serce miał zajęte i cierpiał przez miłość. Helga, o której śnił, służąca w majątku Czarny Lasek nie mogła być jego. Czy rodzina zezwoli na związek szlachcica ze służącą? Zakochani spotykali się ukradkiem, potajemnie.

 

Przyszła wojna 1914 roku. Mazurska młodzież jechała na front, do okopów, po śmierć lub kalectwo. Ginter otrzymał wezwanie, w listopadzie miał opuścić dom. Straszna rzeczywistość przeraziła kochanków. Obawa, że Ginter nie wróci z wojny, że zginie, przemogła inne.

 

W Szestnie, w samym środku wsi, stoi kościół z wieżą wysoką i starą, murowaną z cegły i z kamienia. Ona w ciągu wieków wiele widziała, wiele zdarzeń pamięta. W tej właśnie wieży Helga, z pomocą kościelnego, urządziła miłemu kryjówkę. Pożegnał Ginter rodziców, ufających, że do wojska idzie. Wieczorem, gdy wszyscy posnęli, ukradkiem poszedł pod dom i wszedł do spiżarni. Nikt go nie spostrzegł i nikt nie usłyszał, gdy zapasy żywności wynosił. Od rana w zagrodzie Wesołków panowało zamieszanie – ktoś w nocy okradł spiżarnię! Gospodarz przeprowadził śledztwo, winnym uznał Helmuta parobka. No i poszedł w ruch kij sękaty. Bił Wesołek mocno i nie patrzył gdzie. Widać uznał, że kara jest zbyt łagodna, więc nieszczęśnika do wojska oddał, do okopów.

 

Nie dany był spokój rodzicom Gintera Wesołka. W kilka dni po incydencie z Helmutem dosięgnął ich nowy cios. Żandarmi przynieśli widomość, że ich syn nie stawił się do poboru.

 

Mijały zimowe dni i miesiące. Ukrytemu w kościelnej wieży doskwierał chłód, kończyła się żywność, a i ludzie zaczęli coś podejrzewać.

 

Śnieżne są zimy na Mazurach, śnieżne i mroźne. Luty 1915 roku nie był wyjątkiem. Prószyło z nieba, gdy Helga i Ginter opuszczali Szestno. Szli pieszo i pomimo rosnącego mrozu – zimna nie czuli. Nim nastał wieczór, byli w Kętrzynie. Stamtąd, w różny sposób, nocując, gdzie popadło, do cna zmordowani i głodni, dotarli do Dzikowa. W Dzikowie, mazurskiej wiosce, niedaleko Górowa Iławieckiego, na odległej kolonii, żyli krewni, starsi już ludzie. Wysłuchali opowieści i ulegli prośbie uciekinierów. Udzielili im schronienia. Może przypomnieli sobie swoją młodość, może też byli zakochani. Za radą kuzynów Helga i Ginter potajemnie wzięli ślub.

 

W Dzikowie, wśród lasów, z daleka od ludzi, mijały im dni. Ginter gospodarzył z kuzynem, Helga była pomocna gospodyni. Tak doczekali końca pierwszej wojny światowej.

 

Dobrze było u krewnych, spokojnie, tylko tęsknota za domem rodzinnym nie dawała spać. Wrócił Ginter do domu nad Jezioro Salęt w osiemdziesiątą rocznicę urodzin swego ojca, sprawiając mu tym najmilszy prezent w życiu. Helgę teściowie przyjęli jak córkę i tę, która uchroniła ich syna przed pójściem na wojnę, ocaliwszy mu życie.

 

Radość i szczęście byłyby większe, gdyby nie wspomnienie parobka, który na froncie padł. Obaj wiedzieli, ojciec i syn, że przysłużyli się temu. Na ścianie świrna – miejsca, gdzie przechowywano żywność – wmurowali tablicę poświęconą pamięci Helmuta. Do 1945 r. codziennie patrzył Ginter znad Jeziora Salęt na wysoką kościelną wieżę w Szestnie, która kiedyś była jego schronieniem – tajemnicę jego i Helgi znała.

 

 

III. MASOWY GRÓB I ZABYTKOWY CMENTARZ

 

Nie ma takiego życia, które by choć przez chwilę nie było nieśmiertelne. Śmierć zawsze o tę chwilę przybywa spóźniona. Kto ile zdążył, tego mu cofnąć nie może…
Wisława Szymborska

 

Wspomnieć zamordowanych. O drewnianym krzyżu w Szestnie

 

Za gotyckim kościołem św. Krzyża, stoi, otoczony wypielęgnowaną zielenią, drewniany krzyż z napisem: „Massengrab. Mogiła zbiorowa 1945 rok”. Parę lat temu, podczas wycieczki rowerowej, zauważyłem to miejsce. Szetsno to mała wieś, w której kiedyś wydarzyła się wielka tragedia. Wiem, że Prusy Wschodnie pod koniec wojny stały się miejscem kaźni dla wielu niemieckich mieszkańców, ale rzadko można zobaczyć widoczny znak bestialstwa radzieckich żołnierzy. Zacząłem więc szukać jakiejś wzmianki o tym miejscu i natknąłem się na przekaz pani Eryki Müller.

 

Artykuł o masowym grobie powstał na podstawie jej relacji, która pojawiła się w 47 numerze „Sensburger Heimatbrief” z 2002 r. Zeszyty te ukazują się w Niemczech i są wydawane przez stowarzyszenie byłych mieszkańców powiatu mrągowskiego. Korespondencje przez nich pisane dotyczą zazwyczaj przeszłości (rysy historyczne miejscowości, opisy zabytków, ciekawostek, wspomnień), ale również relacji z podróży.

 

Autorka urodziła się w Dolnej Saksonii. Jej rodzice nie pochodzili z Prus Wschodnich. Jaki jest więc jej związek z tymi terenami? Jej mąż, dr Wolfgang Müller, jest synem dawnego mrągowskiego weterynarza, który razem z rodziną uciekł pod koniec wojny do Danii – przez Królewiec i Morze Bałtyckie. Tam internowano go w obozie, wespół z trzydziestoma pięcioma tysiącami Niemców. Państwo Müller spotkali się w 1948 r., gdzieś przy granicy z Danią.

 

W 2000 r. pani Müller pracowała w fundacji „Osthilfe/Wschodnia Pomoc”, wspierającej potrzebujących na Śląsku i w byłych Prusach Wschodnich. W Mrągowie pomagali prowadzić kuchnię dla potrzebujących przy gminie ewangelickiej.

 

Wydarzenia, związane z szesteńskim krzyżem, miały miejsce pod koniec stycznia 1945 r., kiedy to Rosjanie wkroczyli do Prus. Szestno, wtedy Seehsen, również zostało zajęte. We wsi, poza mieszkańcami, przebywało sporo zaskoczonych uciekinierów. Wielu zostało wtedy zamordowanych przez pijanych żołnierzy. Obecnie nikt nie zna dokładnej liczby, bo także i wtedy nikt, komu udało się przeżyć masakrę, nie liczył zwłok. Ponieważ każdy bał się wyjść z domu, nikt nie chował ciał. Zabici leżeli w śniegu, tam gdzie zginęli, porozrzucani na terenie całej wsi. Po przejściu Rosjan, ci, którzy pozostali, zebrali ciała i złożyli je do masowego grobu za kościołem.

 

W grobie tym leży między innymi ojciec „naszej Marty”, jak pani Müller nazywa dawną pomoc domową, która wraz z rodziną męża znalazła się w Danii. Pochodziła ona właśnie z Szestna. Niestety, jej bliscy zostali rozdzieleni podczas ucieczki.

 

Co jednak zobaczyła tam, gdy była po raz pierwszy? Grób porośnięty wysokim zielskiem, a w środku stary drewniany krzyż. Gdy odwiedziła to samo miejsce rok później, krzyża już nie było. „Szukaliśmy go i w końcu znaleźliśmy. Leżał zgniły w zaroślach. Jednak to nie ludzie go zdewastowali, ale zwalił się ze starości. W następnych latach już nic nie przypominało o tym szczególnym miejscu, gdzie tyle osób znalazło bezsensowną i brutalną śmieć. Uważaliśmy, że tam musi stać krzyż, nie tylko ze względu na szacunek dla zmarłych, ale jako znak przestrogi!”

 

Jedna z mieszkanek wskazała stolarza. Na krzyżu znalazła się także tabliczka w języku polskim i niemieckim. Pani Hildegarda Czarnecka, autochtonka, mieszkająca w Szestnie naprzeciw kościoła, posadziła pod krzyżem kwiaty, które jednak szybko zostały zjedzone przez ślimaki. Trzeba było posadzić nowe, takie, które nie znajdują się w menu tych zwierząt. Inicjatywa pani Eryki spotkała się z przychylnością proboszcza oraz mieszkańców wsi.

 

W 2000 r. pani Eryka, wraz z przyjaciółką, po raz kolejny odwiedziła Szestno. Postanowiły obie podziękować stolarzowi, panu Cios, za jego trud. Zostały zaproszone do domu na kawę. Jakie było ich zaskoczenie, gdy żona stolarza, po chwili przełamania, zaczęła rozmawiać po niemiecku! Początkowo z trudem poszukiwała dawno zapomnianych słów, potem rozmowa potoczyła się płynniej. Okazało się, że zaraz po wojnie w 1946 r., gdy była małą dziewczynką, przybyła z rodzicami do Szestna i zamieszkała razem z niemiecką rodziną w jednym domu. Okazało się nawet, że pani Cios znała matkę i siostrę naszej Marty! Po wojnie wróciły one z radzieckiego obozu pracy do domu.

 

W trakcie luźnej rozmowy, z filiżanką kawy w dłoni, podczas której często pojawiał się motyw wojennych losów, rozmawiający zrozumieli tę prawdę, że mieszkańcy Europy, nawet pojedynczego kraju, są mieszanką różnych narodowości, kultur, religii.

 

„Stolarz, pan Cios, jest Polakiem, który przybył z Rosji. Jego żona to Polka przybyła z Białorusi. Jeden z miejscowych towarzyszy pani Müller jest z pochodzenia Ukraińcem, przesiedlonym z południowej Polski, w ramach ‘Akcji Wisła’. Jego żona jest córką Niemca, który tu pozostał i Ukrainki. Zaś pan Müller jest Niemcem, któremu udało się uciec.”

 

Cóż to było za dziwne spotkanie! Przy jednym stole do wieczora siedziało sześć osób, każda pochodząca z innego kraju, reprezentujących trzy różne wyznania. A powodem spotkania był prosty krzyż postawiony w małej mazurskiej miejscowości, ku pamięci.

 

O cmentarzu parafialnym i ofiarach epidemii cholery

 

W ostatnich latach, podczas prowadzonych prac archeologicznych, znaleziono przy kościele dużo ludzkich kości. Bezpośrednio przy świątyni (od strony południowej) był cmentarz parafialny. Pomiędzy zakrystią a masowym grobem z 1945 r. znaleziono także inny, nieoznakowany grób. Pochowane są w nim ofiary epidemii cholery z 1831 r.

 

O cmentarzu z żeliwnymi krzyżami

 

Za kościołem mieści się cmentarz, który można podzielić na część zabytkową i obecnie używaną, choć części te nie są jednoznacznie rozdzielone i przenikają się wzajemnie.

 

Dawnych grobów należy szukać na obecnie użytkowanej części cmentarza (jest tam kwatera rodzinna otoczona kutym płotkiem z tabliczką z nazwiskiem rodziny Sokołowski, jest także inna kwatera, również otoczona płotkiem oraz pojedynczy grób), na części nieużytkowanej otoczonej kamiennym murkiem oraz przed nim (mając kościół na wprost) – tam znajdują się groby obwiedzione kutym płotkiem, a obok nich groby nieogrodzone.

 

Na cmentarzu stoi (bądź leży!) szesnaście krzyży żeliwnych z lat 1813 – 1901. Pięć krzyży stoi na najstarszej części cmentarza, obwiedzionej kamiennym murem. Są to krzyże od IX do XIII. Kiedyś był to cmentarz rodowy właścicieli dworku – rodziny Klugkist.

 

Cmentarz ewangelicki w Szestnie 19 lutego 1986 r. został wpisany do Rejestru Zabytków Nieruchomych Województwa Warmińsko – Mazurskiego.

 

 

IV. RUINY KRZYŻACKIEGO ZAMKU

I zaistniał zamek

 

W ówczesnych czasach, czasach rycerzy z czarnymi krzyżami na plecach, toczył się spór o ziemie plemienia Galindów (według niektórych przekazów to Krzyżacy przyczynili się do ich ostatecznego upadku). Waśnili się biskupi warmińscy z władzami Zakonu Krzyżackiego. Galindię ostatecznie otrzymał w 1374 r. wielki mistrz krzyżacki z rąk papieża Grzegorza XI.

 

W XIV w. rozpleniły się najazdy litewskie. Chcąc bronić swych nowych posiadłości, w 1348 r. Krzyżacy rozpoczęli budowę domu zakonnego, przeznaczonego nie do modłów, jak można by wnioskować z nazwy, a do obrony. Można tu mówić o strażnicy lub po prostu zamku – tyle, że nie murowanym jeszcze, lecz drewnianym.

 

Lokalizacja zamku nie była przypadkowa. Stanowił on ściśle określone ogniwo całego łańcucha twierdz obronnych, rozlokowanych południkowo po zachodniej stronie Wielkich Jezior, do którego należały: Welawa, Alemburg, Gierdawy, Barciany, Kętrzyn i Ryn. Szestno i Bezławki usytuowano na zapleczu Rynu, w miejscu którędy ciągnęły w głąb Prus wyprawy litewskie. Zamek zbudowano w zakolu rzeki Młynówki, której wody spiętrzono tak, że od północy powstało spore rozlewisko. Po obu stronach drogi na Kętrzyn do dziś można zobaczyć pozostałości po dwóch jeziorkach. Od wschodu zamek był chroniony przez podmokłe oraz bagienne tereny.

 

Budowla, aby dobrze spełniać swoje przeznaczenie, okolona została wałem z drewnianą palisadą. W jej okolicy powstało wiele mniejszych stróżówek i czatowni. Poza tym strażnica chroniona była przez jeziora Juno i Salęt, między którymi ją usytuowano.

 

Aby zabezpieczyć teren od strony południa wybudowano kolejną strażnicę pomiędzy jeziorem Czos i mniejszymi dwoma jeziorkami. Strażnica ta powstała prawdopodobnie w tym samym roku, co zamek w Szestnie, czyli w 1348. Jadąc w kierunku Szestna nie sposób było ominąć tej strażnicy, jako że nie pozwalały na to okoliczne mokradła i trzęsawiska. Budowla ta dała początek miastu Mrągowo (Sensburg).

 

Jaki to był zamek? Niewielki i niezbyt starannie ufortyfikowany. Mur zamkowy tworzył kwadrat o bokach 25 x 25 m. Od wschodu i zachodu zbudowano mury, pomiędzy którymi, prostopadle do nich, znajdował się dom mieszkalny (25 x 10 m.), stanowiący ochronę od południa. Pod budynkiem mieściły się dwie piwnice, sklepione kolebkowo, do których jeszcze niedawno można było zejść krętymi schodkami, prowadzącymi od dziedzińca.

 

Po wschodniej stronie założenia zbudowano bramę z wieżą, która służyła m. in. do podnoszenia i opuszczania mostu zwodzonego. Wejście do zamku znajdowało się po stronie tzw. podzamcza, z którego z czasem powstał majątek folwarczny, będący z kolei zalążkiem późniejszego dworku.

 

Do dziś zachował się, w narożniku północno-zachodnim założenia, fragment muru zewnętrznego głównego skrzydła zamku. Na trzymetrowej podmurówce z kamienia polnego spoczywa mur ceglany o wątku gotyckim, długości co najmniej czterech metrów, z fragmentem ostrołukowego otworu okiennego.

 

Krótkich lecz barwnych słów kilka o historii zamku

 

Historia zamku była dość burzliwa. Zaledwie dwa lata po wybudowaniu został on spalony przez Litwinów. Odbudowano go w 1367 r., już jako budowlę murowaną. W 1371 r. ponownie oblegany, również przez Litwinów, dowodzonych przez samego księcia trockiego – Kiejstuta Giedyminowicza, późniejszego wielkiego księcia litewskiego. Litwini zniszczyli wówczas tylko przedzamcze.

 

Od 1401 r. zamek, do którego przynależał także młyn wodny i folwark, stał się siedzibą prokuratora krzyżackiego.

 

Powoli tracił swoje obronne znaczenie na rzecz gospodarczego. W 1454 r. został na krótko przejęty przez zwolenników Związku Pruskiego, powstałego jako konfederacja przeciwko Krzyżakom. Rok później Szestno z powrotem było w rękach Krzyżaków. Trwałe zmiany przyniosła dopiero sekularyzacja Zakonu w 1525 r. Od tego czasu aż do 1751 r. zamek był siedzibą starostwa – podstawowej jednostki administracyjnej Prus Książęcych, powstałych po likwidacji państwa krzyżackiego. Po 1815 r. zamek, będący własnością królewską, został rozebrany, a cały pozyskany w ten sposób materiał przetransportowano do Kętrzyna, by zbudować tam nieznany dziś budynek rządowy, być może Urzędu Skarbowego. Pozostaje żałować, że po zamku zostało tak niewiele. Zapewne mało kto wie, że był to jedyny zamek w powiecie mrągowskim.

 

O zamkowych posiadłościach, o tym, kto nimi zarządzał, a kto na nie pracował

 

Do zamku przynależał młyn wodny, usytuowany obok niego od południa oraz folwark z ponad 22. łanami gruntów (przelicznik na miarę obecną to 367,8 ha), końmi oraz zwierzętami gospodarskimi. Wedle danych z 1451 r. na zamku zatrudniano wcale pokaźną ilość osób: kapelana, pisarza, tłumacza z języków pruskiego i polskiego, mistrza rybackiego wraz z trzema podległymi mu rybakami, pokojowego, piwnicznego, dwóch służących prokuratora, kuchmistrza, trzech kucharzy, kuchcika, piekarza, nadzorcę pilnującego porządku, ucznia kościelnego, łowczego, specjalistę do handlu płótnem, sprzedawcę, „marszałka końskiego” zarządzającego wozownią, około dwudziestu parobków stajennych i „od pługa” oraz kobiety do posług wraz z ich dziećmi. Wszyscy zatrudnieni otrzymywali roczne uposażenie w gotówce, oprócz tego wikt, ubranie oraz tzw. trzewiczne.

 

Na zamku prokurator przyjmował czynsze, załatwiał sprawy sądowe i urządzał przeglądy wojskowe. Piwo warzone w zamkowej browarze sprzedawano we własnej karczmie pod zamkiem. Na rzecz browaru chłopi w Kiersztanowie zobowiązani byli do zwózki drzewa. Folwark zamkowy przynosił dochody ze sprzedaży sera, masła, skór, ryb, zboża, słodu i chmielu. Bartnicy musieli oddawać daninę w postaci miodu. Prokurator na zamku szesteńskim żył więc wygodnie i bogato.

 

Ustnych przekazów czar

 

Gazeta „Sensburger Zeitung” w wydaniu z drugiej połowy XIX w. podaje, że remontując i wykładając drogę z Mrągowa do Kętrzyna, w miejscowości Szestno, natrafiono na tunel pomiędzy zamkiem a kościołem. Wśród miejscowych krąży informacja, że miało to być przejście pomiędzy kościołem a znajdującym się nieopodal dawnym przytułkiem – lecznicą dla obłożnie chorych.

 

 

V. ZESPÓŁ DWORSKO – FOLWARCZNY

 

Niedaleko ruin zamku stoi zachowany w dobrym stanie dwór. Pochodzi z drugiej połowy XIX w. i został wzniesiony w stylu klasycystycznym. Za dworem znajduje się park ze zróżnicowanym starodrzewem.

 

Jaka jest historia tego miejsca? Dlaczego właśnie tu usytuowano w XIX w. dworek, którego właściciele zarządzali ponad tysiąchektarowym folwarkiem?

 

W połowie XIV w. zbudowano w zakolu rzeki Młynówki zamek krzyżacki. Po zachodniej stronie rzeki znajdowało się wówczas podzamcze (w miejscu obecnego dworu). W 1401 r. liszka, czyli osada rzemieślnicza (mieszcząca się od wschodniej strony, tam, gdzie stoi kościół), otrzymała przywilej lokacyjny. Nie dotyczył on jednak terenów po zachodniej stronie rzeki.

 

Do zamku przynależał młyn wodny, usytuowany obok niego, a także folwark, który rozwinął się z podzamcza. W 1412 r. było tu 70 koni roboczych, 100 świń i 268 owiec. We własnej karczmie sprzedawano piwo warzone w browarze zamkowym, który z dużym prawdopodobieństwem znajdował się na podzamczu.

 

Folwark zamkowy przynosił dochody ze sprzedaży sera, masła, skór, ryb, zboża, słodu i chmielu. W 1448 r. prokurator uskarżał się na brak dochodów ze smolarni i z lasów, które na dwie mile (czyli ok. 10 km) dookoła były już całkowicie wyeksploatowane.

 

W 1838 r. folwark, należący do domeny państwowej, traktowany był jako osobna jednostka administracyjna i liczył 6 dymów oraz 140 mieszkańców. Później sprzedano go w prywatne ręce. W II. połowie XIX w. stanął na tym terenie dwór.

 

Od 1871 r. jako właściciel dworu wymieniany jest Edward Klugkist. Jego majątek liczył 3380 mórg (ponad 1000 ha). Przed II wojną światową na ziemiach należących do dworu była gorzelnia, młyn wodny, pieczarkarnia.

 

Cmentarz rodowy znajduje się na cmentarzu ewangelickim. Jest to obecnie zabytek, otoczony otynkowanym, rozpadającym się już, murkiem.

 

Pod koniec wojny, w 1945 r., Rosjanie zajęli Szestno. Nie zniszczyli budynków, ale ograbili dwór. Na podwórzu zgromadzili meble, fortepian, maszyny, rowery, które to rzeczy następnie wywieziono w nieznanym kierunku.

 

Po wojnie zespół dworsko-pałacowy stanowił własność PGR-u. Kombinat rolny należał do największych w okolicy. Obejmował wsie Szestno, Wyszembork, Boże, Rydwągi, Lembruk. Od czasu wyprzedaży majątków popegeerowskich na początku lat 90. XX w. całość nabyła osoba prywatna.

 

 

VI. GRODZISKO W CZARNYM LESIE

 

Rzecz o Galinach

 

Teren obecnego województwa warmińsko-mazurskiego był kiedyś zamieszkany przez pogańskich Prusów, którzy dzielili się na poszczególne plemiona. Mazury zamieszkane były przez Galindów.

 

Jednym z najważniejszych stanowisk archeologicznych tego terenu są wykopaliska w okolicach jeziora Salęt, w tym najlepiej poznane grodzisko Szestno – Czarny Las. Bogactwo odkrytych tam materiałów stawia go w rzędzie najciekawszych stanowisk średniowiecznych związanych z Prusami.

 

Pierwsze prace archeologiczne w Czarnym Lesie (Czerniki, Czerniak) przeprowadzono już w 1976 r. Wówczas były to tylko badania sondażowe, których przyczyną stały się zagrożenia, jakie mógł wtedy wywołać karczunek drzew w tym miejscu.

 

Grodzisko usytuowane było na jednym z licznych w okolicy wzgórz morenowych, na wschód od piaszczystej drogi w nieistniejącej już miejscowości Czarny Las, po której zostały obecnie tylko ruiny domów.

 

W pobliżu grodziska znajdowała się osada. Na podstawie wykopanego materiału można przypuszczać, że funkcjonowała ona współcześnie z grodem (X/XI w.), chronionym drewnianym wałem.

 

W obrębie wykopalisk stwierdzono występowanie nowego typu pochówków ciałopalnych, nieznanego do tej pory na terenach pruskich. Są tzw. pochówki typu Czarny Las. W grobach ciałopalnych spalone prochy chowano albo w urnie, albo bezpośrednio w jamie. W niektórych grobach znajdowało się wiele przedmiotów, które zapewne miały służyć zmarłemu w przyszłym życiu: koń, ozdoby, naczynia, broń. Zwyczaj całopalenia przetrwał jeszcze długo po tym, jak te ziemie zdobyli Krzyżacy.

 

Wyniki prac archeologicznych, jak na tak mały obszar wczesnośredniowiecznego grodu, są imponujące. Znaleziono prawie 150 przedmiotów wykonanych z metali, kości i rogów. W Czarnym Lesie znaleziono także przedmioty srebrne: dwa paciorki oraz unikatowe zakończenie srebrnego łańcucha w kształcie stylizowanej głowy zwierzęcia. Jest to tzw. „smok” z Czarnego Lasu. Wśród innych znalezisk warto wspomnieć o fragmentach gwizdka oraz łyżwach. Ciekawym znaleziskiem z pierwszych pobieżnych badań jest także żelazny sierp o długości 33 cm, jedyny jak dotąd wykopany na Mazurach.

 

Grodzisko i osada były zamieszkane krótko – przez czas odpowiadający życiu dwóch pokoleń. Nie ulega wątpliwości, że obiekty uległy zniszczeniom w wyniku zbrojnej agresji. Przypuszcza się, że agresorami mogli być Wikingowie, w tych czasach zapuszczający się w głąb lądu. Inne jeszcze możliwe wytłumaczenie mogą stanowić porachunki międzyplemienne.

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji w naszej polityce prywatności .
Akceptuj